Maryja w życiu bł. Franciszka Jordana

„Wykonaj ustalone dzieło przy pomocy Boga i za wstawiennictwem Maryi, na chwałę Bożą i zbawienie dusz!” (DD I/119)

,,W Ewangelii św. Jana czytamy słowa, które Jezus skierował bezpośrednio do dwóch osób. Rzekł do Maryi, swojej Matki: oto syn Twój. Następnie rzekł do ucznia, którego miłował: oto Matka twoja.

Wiemy, że umierający Jezus powierzył wówczas Maryi w osobie św. Jana, całą ludzkość. Wiemy też, że od tej godziny, uczeń wziął Ją do siebie. Pochylając się nad tym ostatnim stwierdzeniem, można wnioskować, że od tamtej godziny Maryja, Matka Jezusa była blisko Jana, trwała u jego boku, pośród jego spraw, trudności, pośród tego wszystkiego czym żyło jego serce.

Może nie zawsze obecna w sensie fizycznym ale zawsze obecna duchowo. Jak matka obecna przy swoim dziecku. W ten sam sposób, jest Ona obecna w życiu każdego ucznia Jezusa, który polecił nam Ją jako Matkę.

Dziecięcą miłością darzył ją szczególnie o. Franciszek Jordan. Maryja była obecna w jego życiu, powołaniu, w podejmowanych zadaniach, wiernym realizowaniu woli Bożej, w codziennym odpowiadaniu na Boże natchnienia.

Analizując życie Założyciela – to jak on sam dojrzewał na przestrzeni lat, jak się rozwijał w sensie duchowym i mentalnym, co w tym rozwoju i na poszczególnych jego etapach, było dla niego kluczowe, co udoskonalał i pielęgnował a z czego decydował się zrezygnować, bądź nawet stanowczo odrzucał – można dopatrzeć się w nim naśladowania cnót Maryi.

To ją prosił o pomoc i wstawiennictwo w różnych potrzebach. To od Niej uczył się wypowiadać pokorne i ufne „fiat” wobec Bożych planów. To na wzór Maryi, zachowywał w swoim sercu wiele spraw, rozważał je na modlitwie i cierpliwie szukał odpowiedzi i zrozumienia.

Nic więc dziwnego, że obrał Ją na główną Patronkę Zgromadzeń, które założył – Salwatorianów i Salwatorianek. Maryja towarzyszyła mu przez całe życie, dostrzegamy to, czytając jego Dziennik.

Zawsze traktował ją jako swoją Matkę i Królową, niezmiennie tak samo, pomimo upływu lat.

Mając 30 lat zanotował: „Nigdy nie zapominaj o tym, by mieć dziecięcą  pobożność do Maryi i zawsze ją pielęgnować! Niech ona będzie we wszystkim twoją Obrończynią. O Maryjo przyjmij mnie, Twego niegodnego sługę, na zawsze!” (DDI/120)(1878).

Podobnie kiedy miał 59 lat: „O Maryjo, Matko Boża i moja Matko, moja Opiekunko, moja Nadziejo! O Matko jestem Twój” (30.11.1907)(DDII/110). I znów kiedy miał 60 lat: „Matko Boża stań przy mnie, bądź moją potężną Wspomożycielką! Zobacz jestem Twój.” (Einsiedeln, 07.08.1908)(DDII/117).

Kiedy miał 67 lat, napisał: „Wszechmogący Boże, pomóż mi! Tobie zaufałem, Ty możesz przecież wszystko. Spojrzyj na Krew Twego Jednorodzonego, ukochanego Syna! Spójrz, poślij mnie! Matko Boska, potężna Orędowniczko, w Twoje ręce oddaję moją przyszłość. Pomóż mi! Chroń mnie!”(26.10.1915)(DDIV/5).

Co ciekawe, o. Jordan wyraża tu swoją gotowość do dalszego posłannictwa, na 3 lata przed śmiercią. Wciąż jest uważny i gotowy by pełnić wolę Najwyższego, by po raz kolejny odpowiedzieć „fiat” – niech mi się stanie. Jego postawa może zdumiewać i onieśmielać nie jednego z nas, gdyż po ludzku sądząc, o. Jordan był już w takim wieku, który według naszych kanonów nijak ma się do podejmowania nowych, wielkich aktywności czy działań.

Patrząc w nieco innym kontekście, Jordan nawet w tym wieku, on, apostoł Zbawiciela oddaje Bogu przez ręce Matki Bożej siebie samego i swoją przyszłość. Zgadza się na to, co gotuje dla niego Bóg. To właśnie, oznacza owo „Spójrz, poślij mnie!” – tak, zgadzam się na wszystko! Czujny aż do końca swoich dni, pokorny i uległy natchnieniom Bożym, rozważający w sercu to, do czego Bóg go zaprasza właśnie w tym momencie, aż do ufnego podjęcia zadania.

Czyż nie przypomina on w swojej postawie Maryi?

Czy my sami, jesteśmy zdolni by naśladować ową postawę czujności i zaufania wobec Boga, godząc się nieraz „w ciemno” na Jego propozycje?

Czego potrzeba aby usłyszeć w sobie Jego wezwanie?

Maryja była pełna łaski – tak określił ją Archanioł Gabriel w chwili Zwiastowania. Powiedzielibyśmy: była pełna Boga!

Świadome życie w bliskości z Bogiem, z Jego nauką, z Jego Słowem, w bliskości z Jego Kościołem, przykazaniami, sakramentami, kształtuje serce wrażliwe i słuchające, zdolne następnie usłyszeć i przyjąć Boże wezwanie.

Ojciec Franciszek,(…), był przepełniony Bogiem, dla Niego poświęcił swoje życie i pragnął by wszyscy Go znali i miłowali, bo to On jest Jedynym Zbawicielem świata.

Założyciel uczulał swoje duchowe dzieci – Salwatorianów i Salwatorianki, aby zawsze i wszędzie czciły Maryję i dbały o rozszerzanie Jej kultu.

Pisał: „Czcijcie z dziecięcą miłością i przywiązaniem Najświętszą Dziewicę Maryję, Królową Apostołów i naszą Matkę, która od pierwszych chwil istnienia naszego Towarzystwa otacza je swoją potężną obroną i wspiera serdeczną pomocą. Dlatego nie powinno być nikogo w naszym Towarzystwie, kogo by nie ożywiała głęboka cześć i miłość do Maryi. Wszędzie tam, gdzie istnieje Towarzystwo, powinny rozbrzmiewać Jej chwała i cześć.” (Przemówienia, s. 21).

Powierzając Zgromadzenie Jej opiece, dziękował Maryi za kolejne lata istnienia Towarzystwa:

„Królowa Apostołów okazała się naszą Matką; otoczyła nas swoją opieką, broniła i podtrzymywała nasze dzieło! (…) dlatego dzisiaj dziękujemy najświętszej i niepokalanej Dziewicy! Składamy Jej największe dzięki! Bądźmy wdzięczni! Nie zapominajmy o tym! Dopiero w wieczności zobaczymy, jak wiele łask otrzymaliśmy od Boga i od ukochanej Bożej Matki! (…) starajcie się być prawdziwymi dziećmi Maryi. Żałujmy naszych błędów, jeśli chcemy być dobrymi dziećmi Maryi. O jak często pomogła nam niebieska Matka, gdy przygniatały nas wielkie ciężary. Jak wyraźnie widać było Jej pomoc! Dziękujcie przez święte życie, żyjąc zgodnie z waszym świętym powołaniem!”(Przemówienia, s.30-31).

Ojciec Jordan nie wahał się również prosić Maryję o pomoc, czynił to zwłaszcza w święta Maryjne bądź w miesiącach poświęconych Matce Bożej.

W Dzienniku Duchowym zanotował w święto Ofiarowania Pańskiego: „O Jezu pomóż mi; mam tak wiele trudności. Wskaż mi drogę, którą mam iść! Jeśli chcesz, chcę to chętnie zrobić z Twoją pomocą. O Maryjo, pomóż mi w dniu Twego święta! Dla chwały Bożej i dla zbawienia dusz chcę zacząć, jeśli Tobie się podoba.”(02 luty 1904-56 lat) (DDII/69);

dalej w święto Narodzenia NMP: „Wszechmogący Boże, pomóż mi zrealizować dzieło na Twoją chwałę i dla zbawienia dusz! Maryjo, Matko Boża, bądź moją potężną Wspomożycielką i Opiekunką.” (08.09.1908)(DDII/118);

i znów w święto Maryi Matki Zbawiciela: „Matko Boża, Ty jesteś moją Matką! Pomóż mi, broń mnie, strzeż mnie! O Matko moja!” (11.10.1908)(DDII/119).

Ojciec Jordan ufał wstawiennictwu Maryi i często kiedy formułował prośby do Boga, na końcu umieszczał jeszcze zwrot do Matki Bożej, jakby chciał podkreślić, że przez Jej orędownictwo, Bóg udzieli mu każdej łaski.

O mój Boże i Panie, Wszechmogący Ojcze! Pomóż mi ze względu na zasługi Jezusa! O Matko Boża, wstawiaj się za mną!” (03.12.1905)(DDII/94);

„Nie spocznijcie, aż wszyscy Jezusa Zbawiciela poznają, pokochają i będą Mu służyć! Matko Zbawiciela, módl się za nami!” (14.02.1904) (DDII/70).

Czasem kierował prośby bezpośrednio do Niej: „Niepokalana Dziewico, jestem Twój, pomóż mi według woli Bożej!(18.10.1908)(DDII/119);

„O Maryjo ukaż mi wolę Twojego Syna! W pokorze proszę Cię z całego serca.” (03.11.1908) (DDII/120).

Ojciec Jordan w swoim pokoju miał figurę Matki Bożej, często kiedy potrzebował Jej pomocy, bądź trapiły go jakieś trudne sprawy, wypisywał prośby na karteczkach, które następnie wkładał w dłonie figurki Maryi aż do momentu gdy prośba została wysłuchana.

Zalecał także, aby w miesiącach poświęconych szczególnej czci Matce Najświętszej, każdy starał się o czystość serca, usuwał wszelkie niedoskonałości, błędy i  pielęgnował w sobie szlachetne cechy, poprzez rozmyślanie, modlitwę i pokorę:

„Wykorzystajcie zatem ten miesiąc na oddawanie czci Matce Bożej i na naśladowanie Jej cnót, zwłaszcza Jej pokory; w ten sposób staniecie się radością dla Niej samej i dla aniołów.” (Przemówienia, s. 423).

Zachęcał do odmawiania różańca. Tę formę modlitwy bardzo kochał, w swoim Dzienniku wyraził nawet pragnienie wprowadzenia Żywego Różańca.

Pisał: „Modlitwa różańcowa jest potężnym środkiem gorliwych dusz.” (DDII/108);

„Wprowadź Żywy Różaniec już teraz.”(05.03.1909)(DDIII/2).

Przynaglał, abyśmy przez wstawiennictwo Maryi, prosili Boga o nowe powołania: „(…) powinniście prosić naszą niebieską Matkę, aby posłała nam dobrych, dzielnych kandydatów, którzy staną się podporą Towarzystwa i kiedyś wiele zrobią dla chwały Bożej i zbawienia dusz.” (Przemówienia, s. 423);

„Można Dziewico, wzbudź nam nowych apostołów! Niepokalana Dziewico z Loreto, powstań! Matko, Ty jesteś moją nadzieją. Zgromadź ich i poślij na cały świat! (26.05.1906)(DDII/98).

Kilka dni później dodaje: „Módl się gorliwie przed ołtarzem Najświętszej Dziewicy Maryi, by dobrotliwa Matka potężnie ci pomogła!” (29.05.1906)(DDII/99).

Od kilku lat Salwatorianki, podejmują modlitwę różańcową w formie Żywego Różańca właśnie w intencji powołań.

Ojciec Jordan, przepełniony miłością do Matki Bożej, czuł w sercu wezwanie do założenia kolejnego Zgromadzenia.

Tak napisał w Dzienniku: „Powołaj do życia dla Chwały Bożej i dla zbawienia dusz zgromadzenie na cześć Niepokalanej Dziewicy Maryi – z pomocą Bożą! Panie pomóż mi! Ufając Tobie, jestem gotów na wszystko. O Zbawicielu, stałeś się dla mnie człowiekiem, powstań i pomóż mi potężną dłonią. Matko Boża, bądź moją Opiekunką i moją potężną Wspomożycielką!” (24.03.1905, wigilia Zwiastowania NMP)(DDII/87).

Do założenia nowego zgromadzenia nie doszło, jednak kult Matki Bożej w Rodzinie Salwatoriańskiej trwa nieprzerwanie aż po dzień dzisiejszy.

„W niedzielę, 8 września (1918), powiedziano umierającemu(o. Jordanowi): dzisiaj jest święto Matki Bożej. Otworzył oczy i uśmiechnął się przyjaźnie.” – według świadectwa/ relacji s. Huberty, przełożonej Sióstr Miłosierdzia”

źródło:                                                                                        s. Barbara Szczygieł SDS http://siostry.pl/aktualnosci/maryja-w-zyciu-o-jordana/